środa, 19 maja 2021

RYSZARD RIEDEL (DŻEM)


 HISTORIA ZESPOŁU

Mówi się o nich „polscy Rolling Stonesi”... I faktycznie – coś w tym jest. Choćby ze względu na źródła muzyki, żonglowanie stylami, konsekwencję. Ze względu na staż, pod względem którego coraz mniej mają równych. Ze względu na nie harcerski tryb życia oczywiście też. No i ze względu na skomplikowane, nie wolne od dramatów dzieje...

Choć muzyczna Polska poznała Dżem na początku lat 80., i właśnie na ogół wtedy biorą początek jego biografie, tak naprawdę korzenie grupy sięgają dużo, dużo dalej. Aż do roku 1973, kiedy to raczej niezobowiązująco grywali ze sobą bracia Beno (gitara basowa) i Adam (gitara) Otrębowie, Paweł Berger (piano) i Aleksander Wojtasiak (perkusja). Grywali, a jeśli chodzi o trzech pierwszych, to również podśpiewywali. W domach kultury, klubach, na zabawach i potańcówkach.

Dopiero gdy sytuacja zmusiła do zapełnienia wolnego miejsca na plakacie, stanęło na nazwie Jam, bo na czymś stanąć musiało. A Jam wziął się od jammowania. Polski zapis nazwy trafił się – zupełnym przypadkiem kierującym ręką organizatorki jednego z koncertów – w roku 1974.

Dżem nie miał też jeszcze jednej rzeczy – stałego składu mianowicie. Co dotyczyło (i długo dotyczyć będzie) zwłaszcza funkcji perkusisty. Szybko odszedł Wojtasiak, jeszcze szybciej jego następca Wojciech Grabiński. Wprawdzie na parę lat przyszedł Leszek Faliński, ale za to zmieniać się zaczęli też basiści - wkrótce zabrakło Bena Otręby, za którego grywał Józef Adamiec. Kiedy jednak Adamca zastąpił brat Leszka – Tadeusz Faliński, to z kolei Adam Otręba częściej niż z Dżemem grywał z Kwadratem, a Berger przestał grywać z Dżemem w ogóle. Po prostu skład tasował się nieustannie.

Spośród tych, którzy doszli na przestrzeni lat, najważniejszy okazał się Leszek Faliński. To on wraz z Riedlem stanowił wówczas siłę napędową zespołu. To oni komponowali pierwsze oryginalne utwory zespołu (można powiedzieć, iż własny program wykluł się w lecie 1979 w mazurskich Wilkasach). To oni nalegali, by Dżem wziął udział w festiwalu w Jarocinie. I postawili na swoim.

Dżem oficjalnie nie wygrał konkursu festiwalu Jarocin ’80 (wówczas noszącego nazwę I Przeglądu Muzyki Młodej Generacji), ale okazał się największym odkryciem imprezy, zresztą nie tylko w skali 1980 roku.

W Jarocinie zespół wystąpił w składzie Riedel-Falińscy-Adam Otręba-Jerzy Styczyński (gitara). Wszakże i ten skład nie utrzymał się długo, bo ledwie do występu na imprezie Muzyka Młodej Generacji towarzyszącej markowemu festiwalowi Pop Session To był po Jarocinie drugi najważniejszy występ Dżemu w 1980 roku. To było również pożegnanie z grupą braci Falińskich, którzy przestali w nią wierzyć.

Ponownie zespół spróbował z początkiem 1981 roku – i tym razem już nie skończyło się na zrywach. Po pierwsze – nowy/stary skład Riedel-B. Otręba-Berger-A.Otręba-Michał Giercuszkiewicz (perkusja)-Andrzej Urny (gitara) okazał się stabilny, z tym tylko zastrzeżeniem, że ten ostatni po pół roku ustąpił miejsca Styczyńskiemu. Po drugie – zespół znakomicie przyjął się na estradach, wywołując aplauz na takich imprezach, jak Folk-Blues Meeting, Rawa Blues, Jarocin (powrót już w roli gwiazdy, a przynajmniej gwiazdki), Rock Na Wyspie czy Rockowisko. Po trzecie – zespół wreszcie zaczął nagrywać. Spośród sesji dla radia, jakie wówczas zanotował, z pewnością najważniejsza jest ta, podczas której muzycy nagrali piosenki „Paw” i „Whisky” – bo „Paw” stał się pierwszym przebojem Dżemu, zaś „Whisky” z czasem przebojem największym w całych dziejach grupy, po prostu hymnem i standardem. A spośród innych ówczesnych sesji wyróżniała się ta związana z udziałem w śpiewogrze „Pozłacany warkocz” Katarzyny Gaertner.

Singel „Paw”/ „Whisky” wyszedł w roku 1982 i narobił wiele zamieszania, niemniej Dżem jakoś nie mógł dostać się do prawdziwej czołówki, zyskać poklasku mediów, akceptacji włodarzy naszego show biznesu. Nie mógł nagrać longplaya, a trudno było nawet z singlami (drugi, „Dzień, w którym pękło niebo”/„Wokół sami lunatycy”, wyszedł dopiero w 1984). Spowodowało to spadek ilości koncertów, rozluźnienie dyscypliny – tak że w 1982 i 83 Adam Otręba nad Dżem przełożył granie w lokalach Bliskiego Wschodu, a Riedel zacieśniał kontakty z wówczas znacznie wyżej notowanym Krzakiem.

Z pewnością jedną z przyczyn stagnacji i rozprzężenia był brak menadżera sprawnego i z kontaktami, które wtedy były nie mniej ważne niż dzisiaj. W każdym razie odkąd w 1984 (po Olsztyńskich Nocach Bluesowych) opiekę menadżerską przejął nad grupą Marcin Jacobson, sytuacja Dżemu zmieniła się radykalnie. Przede wszystkim zespół naprawdę zaczął nagrywać coś więcej niż single...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 maja to Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych oraz Dzień Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną

  Ten dzień powinien stać się szczególną okazją do refleksji o sytuacji osób z niepełnosprawnościami w Polsce oraz podejmowanych przez państ...